Podróż dla 5-latki była dużym wyzwaniem, ponieważ najpierw musiałam dojechać w ulewny deszcz do Wrocławia, a dopiero później do Grecji. Chcę się z Wami podzielić śmiesznym przeżyciem. Otóż gdy dojechałam do hotelu byłam bardzo zmęczona i chciałam więc gdzieś usiąść. Przysiadłam więc na schodkach, a po chwili zerwałam się z krzykiem: ,,Ał! Jakie gorące!" Musicie wiedzieć, że wcale nie było to przesadą, gdyż było ze 40 stopni. Teraz nieco o drodze. Najpiew jak już wspomniałam musiałam dojechać z Jeleniej Góry do Wrocławia, co zajęło jakieś półtorej godziny. Później z pół godziny czekałam na nasz samolot, którym lecieliśmy dwie godziny. Ostatnim punktem naszej wyprawy był rozklekotany autobus, w którym smażyłam się godzinę. Uf, wreszcie mogłam odpocząć.
Tuż przy plaży był urokliwy barek. |